Wywiad udzielony portalowi MiastoKultury.pl

 

EUGENIUSZ GERLACH - wywiad udzielony portalowi MiastoKultury.pl
Wywiad udzielony portalowi MiastoKultury.pl  – z artystą rozmawia Joanna Adrian)

 

Minęło 50-lecie Pańskiej pracy artystycznej. Czy w którymkolwiek momencie działalności artysta może o sobie powiedzieć, że jest człowiekiem spełnionym?

W moim życiu  celem i ambicją zawsze było to by zostać artystą malarzem. Wiedziałem, że aby ten cel osiągnąć, trzeba było wszystkie działania podporządkować temu celowi, kosztem wielu wyrzeczeń. Były więc pewne etapy, których osiągnięcie uważam za spełnienie. Pierwszym takim etapem było ukończenie Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie i uzyskanie dyplomu tej sławnej uczelni artystycznej. I już w tym momencie uważałem się za spełnionego. Następnym celem w moim życiu było to by zdobytą wiedzę w zakresie sztuk pięknych wykorzystać w pracy twórczej, by jako malarz tworzyć obrazy na wysokim poziomie artystycznym, wykorzystując talent poparty ogromną pracą. Uważam, że osiągnąłem najważniejszy cel – bycie artystą, a więc człowiekiem spełnionym.

 

Pamięta Pan swoją pierwszą pracę malarską, grafikę? Jaką drogę przeszedł Pan, jako artysta, od początków twórczości, aż do chwili obecnej?

Oczywiście, że pamiętam. Jestem w posiadaniu tego obrazu, jak i wielu innych, które stanowią dla mnie bardzo cenną pamiątkę. Obrazy te namalowałem w roku 1958. Wymienię tytuły kilku z nich: „Martwa natura z błękitną butelką”, „Kutry rybackie”, „W pracowni malarskiej”, „Czytająca książkę”. Z kolei w roku 1959: „Tabor cygański”, „Autoportret” oraz „Motyw z Paczkowa”. Już tytuły tych obrazów wskazują, w którym kierunku idą moje zainteresowania i jaka dominuje w nich tematyka.

 

W Gdańsku zaprezentuje Pan wystawę pt. „Linia i kolor”. Jak tytuł ten odnosi się do Pańskiej twórczości i czym różnić się będzie obecna ekspozycja od pozostałych, zorganizowanych w różnych miastach Polski, z okazji jubileuszu pracy artystycznej?

Obrazy prezentowane w Galerii Okręgu Gdańskiego ZPAP, rzeczywiście odnoszą się do tytułu „Linia i kolor”. Pod tym właśnie kątem dokonany został wybór prac prezentowanych na wystawie. Uważam bowiem, że linia i kolor, stanowią syntezę całej mojej dotychczasowej twórczości malarskiej. To linia i kolor, są najważniejszym środkiem wyrazu artystycznego. One bowiem decydują o współzależności form i nadają rytm oraz dynamikę plamom barwnym, co w ostateczności stanowi o ekspresji dzieła. Wystawa w Gdańsku różni się od pozostałych wystaw tym, że ze ze względu na swój bardzo kameralny charakter, wymagała precyzyjnego doboru prac malarskich,  bardzo charakterystycznych dla mojej twórczości. Nie jest to wystawa o charakterze retrospektywnym, co miało miejsce w 2011 roku w Pałacu Sztuki w Krakowie, w Galerii Łódzkiego Okręgu ZPAP „Na Piętrze”, a także w Galerii CENTRUM” w Krakowie. Również tematyka prac prezentowanych w Gdańsku jest różnorodna, a nie zdominowana jednym konkretnym tematem, jak choćby wystawy z cyklu „Sport w sztuce” pokazywane w Muzeum Sportu  i Turystyki w Warszawie i Muzeum Miasta Łodzi w Pałacu Poznańskich. Wystawą, która była poświęcona jednemu konkretnemu tematowi, była także wystawa pt. „Muzyczne Inspiracje, która odbyła się na przełomie 2013 i 2014 roku w Europejskiej Galerii Sztuki – Millenium Hall w Rzeszowie. Z kolei wystawa w Galerii DAP 3 Okręgu Warszawskiego ZPAP o tytule „Cztery Oblicza Twórczości” ukazywała drogę i ewolucję, którą przebyła moja twórczość. Reasumując obrazy prezentowane na wystawie w Gdańsku, są bardzo klarowne i czytelne, stanowiąc  zwartą kolekcję.

 

Mówiąc o Pańskich obrazach, interpretatorzy sztuki wskazują na obecność nurtu muzycznego i olimpijskiego, na związki ze sztuką Picassa, Menuhina, Ozenfanta, Chwistka. Nazywają prace witrażami, a Pana – konstruktywistą, kubistą, kolorystą, abstrakcjonistą, ekspresjonistą… Jak scharakteryzuje swoją twórczość i obecne w niej nurty, a także inspiracje innymi twórcami, sam zainteresowany? Czy Pańską sztukę można w ogóle opisać, ograniczając się do jednego pojęcia?

Moja twórczość charakteryzuje się tym, że jest bardzo spontaniczna i intuicyjna, często o klasycznej dla malarstwa tematyce. A więc – portret, martwa natura, pejzaż, akt, tematyka mitologiczna i historyczna, czy wreszcie inspiracje muzyczne i sportowe. A więc jest to spektrum bardzo różnorodne. Jednak mimo tej różnorodności udało mi się znaleźć wspólną linię wyrazu artystycznego. To właśnie stanowi mocną stronę mojej twórczości. Dzięki temu mój styl jest jednolity i rozpoznawalny. Oczywiście by tak się stało, uważałem za stosowne kontynuować w pewnym stopniu linię innych wybitnych artystów – „gigantów sztuki”, wymienionych już w pytaniu, do których ze swej strony dołączyć muszę mojego mistrza z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, profesora Wacława Taranczewskiego (w dziedzinie malarstwa) oraz profesora Mieczysława Wejmana (w dziedzinie grafiki).

 

Od roku 1966 jest Pan członkiem ZPAP, które organizuje Gdańską wystawę. Co oznacza przynależność do takiego stowarzyszenia? W jaki sposób wyraża się Pańska aktywność jako członka ZPAP?

W roku 2016 przypada jubileusz 50-lecia mojej przynależności do Związku Polskich Artystów Plasyków. Pamiętamy wszyscy niedawne obchody stulecia ZPAP zwieńczone cyklem wystaw, z których jedna z ważniejszych miała miejsce w Krakowie w trzech najważniejszych salach wystawienniczych – w Pałacu Sztuki, w Galerii krakowskiego ZPAP „Pryzmat” oraz w Bunkrze Sztuki BWA Kraków. W wystawie tej miałem zaszczyt uczestniczyć. Półwiecze przynależności do tego stowarzyszenia twórców to bardzo długi okres czasu, w którym mało miejsce wiele znaczących wydarzeń dla kultury polskiej. Moja wystawa w Galerii ZPAP w Gdańsku, stanowi jedną z wielu planowanych wystaw w galeriach związkowych i stanowi uświetnienie tego jubileuszu. Do tej pory miały miejsce już dwie takie wystawy, w ZPAP Okręgu Łódzkiego i ZPAP Okręgu Warszawskiego. W tym miejscu pragnę podziękować Prezesowi Okręgu Gdańskiego, koledze Januszowi Janowskiemu oraz całemu Zarządowi za umożliwienie  mi pokazania swoich prac środowisku artystycznemu Gdańska oraz szerszej publiczności. Dla mnie, jak i dla wielu artystów, przynależność do takiego stowarzyszenia, jakim jest Związek Polskich Artystów Plastyków, jest wielkim zaszczytem, ponieważ jest to najbardziej demokratyczne stowarzyszenie twórcze.

 

Od wielu lat jest Pan mieszkańcem Krakowa, a zarazem obywatelem miasta, które odegrało niebagatelną rolę w rozwoju polskiej literatury i sztuki. Jakie postaci i artystyczne przeżycia łączy Pan z tym miejscem?

W Krakowie mieszkam od roku 1960, a więc już ponad 50 lat. To w Krakowie miały miejsce najważniejsze moje przeżycia i dokonania. Po ukończeniu Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu w roku 1960, jako miejsce mojej edukacji artystycznej wybrałem Kraków i uczelnię Akademię Sztuk Pięknych. Takie plany i marzenia nosiłem w sobie jeszcze w latach 50-tych. To właśnie sława tej uczelni i dokonania jej wybitnych profesorów ułatwiły mi taką decyzję, a w okresie tym (lata 1960-66) profesorami były takie sławy jak: Czesław Rzepiński, Wacław Taranczewski, Jonasz Stern, Hanna Rudzka-Cybisowa, Jerzy Nowosielski i inni. Kraków nosi miano kulturalnej stolicy Polski. To w Krakowie odbywają się najważniejsze imprezy kulturalne i artystyczne w Polsce. Z miasta tego wywodzą się najsłynniejsi malarze, aktorzy, muzycy, reżyserzy i aktorzy.

 

Artysta z tak bogatym doświadczeniem z pewnością ma swoich uczniów i naśladowców. Czy wyrośli już kontynuatorzy Eugeniusza Gerlacha- malarza i grafika?

Koledzy artyści, którzy kończyli ASP i jednocześnie Studium Pedagogiczne, czy później podjęli pracę dydaktyczną na uczelni, mogą mówić, że mają swoich uczniów, a tym samym i naśladowców. Ja wybrałem drogę inną, która może jedynie w przyszłości zaowocować kontynuatorami mojego stylu.

 

Malując postać ludzką, różnego rodzaju przedmioty czy pejzaż Gerlach nadaje im status jedynie pretekstu do tworzenia linearno-chromatycznych konstrukcji, one są bowiem zasadniczym tematem jego malarstwa – niekiedy wyłącznym„ – brzmi jedno ze stwierdzeń odnoszących się do Pańskich prac. Czy jest w tych linearno-chromatycznych konstrukcjach miejsce na emocje, głębszą refleksję o życiu, człowieku, świecie?

Kierunek i styl mojego malarstwa, zaistniał we wczesnych latach mojej młodości. To już w Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, w latach 50-tych powstały obrazy noszące w sobie cechy linearno-konstrukcyjne. W albumie „Eugeniusz Gerlach – malarstwo 1959-2009” autorstwa Czesława Czaplińskiego (wydanym z okazji 50-lecia pracy twórczej), ukazana została droga jaką przebyło moje malarstwo rok po roku. W słowie wstępnym zawartym w albumie, dr Jerzy Huczkowski – wieloletni redaktor naczelny Gazety Antykwarycznej oraz magazynu i portalu Sztuka.pl tak pisał: „Rzadko się zdarza by dzieła tworzone przez kilkadziesiąt lat były tak dalece rozpoznawalne, jak to jest w przypadku Eugeniusza Gerlacha, rozpoznawalne dzięki indywidualnemu stylowi i niebanalnej kolorystyce.” Są jednak obrazy, które świadczą o tym, ze były poszukiwania nowych rozwiązań oraz nowego podejścia do tematu. Wśród tych obrazów można znaleźć takie, które wskazują na to , że było w nich miejsce na emocje i głębszą refleksję, zwłaszcza obrazy namalowane w latach 80-90, ale tez we wcześniejszych: „Portret staruszki” (1960), „Smutny arlekin” (1964), „Pierwszy człowiek na księżycu” (1970), „Błękitna zjawa” (1972), „Wołanie izraelitów” (1983), „Płonący” (1985), „Portret demoniczny” (1987), „Zdjęcie z krzyża” (1999). Obrazy refleksyjne, o życiu człowieka i świecie, będą pokazane na jednej z kolejnych przygotowywanej przeze mnie wystawie.

 

Z konstrukcji linii wyłaniają się kobiece akty, martwe natury, sceny sportowe, pejzaże… Pańskie techniki malarskie doskonale oddają różne formy życia i przejawy ludzkiej aktywności. Jakie motywy stanowią dla Pana szczególne wyzwanie?

Każdy nowy obraz stanowi dla mnie wyzwanie z którym trzeba się zmierzyć bez względu na jego temat. Musi on bowiem sprostać podstawowym wymogom artystycznym. Gdy dodam do tego, że w większości przypadków bohaterem moich obrazów jest człowiek, to skala tego wyzwania jest jeszcze większa. Wymaga to głębszego przygotowania i przemyślenia. Trzeba wykonać wiele szkiców studyjnych i koncepcyjnych. Staram się by obraz był wizualną interpretacją rzeczywistości. Interpretacja ta, która w pierwszej fazie jest nie zapisaną białą płaszczyzną płótna, na dalszym etapie tworzenia, wypełnia się kolorem, formą i treścią.

 

Ostatnio spotkałam się z sytuacją, iż znanej polskiej aktorce zadano pytanie o najlepszą w życiu rolę, na co odpowiedziała: „Najlepsza rola jest przede mną”. A jak jest w Pańskim przypadku – najlepsze artystyczne doświadczenie dopiero przed Panem?

Zawsze stawiam sobie nowe cele i nowe zadania. Każdy nowy obraz musi być krokiem do przodu, a to wymaga doskonalenia środków już wypracowanych. Rodzą się nowe pomysły i tematy. Mam szczęście żyć i tworzyć, na przełomie dwóch wieków – XX i XI. Zdobycze cywilizacyjne są coraz wspanialsze. Świat uległ wielkim przeobrażeniom we wszystkich dziedzinach. Chcę uczestniczyć w tym i dać coś od siebie. Na pewno powstaną nowe obrazy, bo pięćdziesięcioletnie doświadczenie to najlepszy impuls by tak się stało.

 

Jaki wpływ ma twórczość na życie osobiste, rodzinne?

Życie osobiste ma bardzo istotny wpływ na twórczość artystyczną, i odwrotnie. To już rodzice kształtują osobowość każdego z nas. Najbliższa rodzina zawsze podchodziła ze zrozumieniem do mojej pasji i pracy twórczej. To dzięki nim mogłem w całości poświęcić się sztuce. Dzielili się ze mną uwagami na temat moich obrazów i niejednokrotnie ich trafne opinie pomogły mi w doborze najbardziej udanych rozwiązań malarskich.

 

Mimo upływu lat nie zarzuca Pan rzemiosła, najnowsze prace pochodzą z tego roku. Jakie motywy, konstrukcje, w nich dominują?

Większość moich obrazów została namalowana w zeszłym stuleciu. Prace te miały szczególne uwarunkowanie, zarówno w aspekcie historycznym, jak i bieżących wydarzeń. Lecz jest to już historia, gdy tymczasem życie niesie nowe wyzwania. Przyglądając się obrazom namalowanym już w tym stuleciu, zauważam ugruntowanie się mojego stylu malarskiego, który stał się bardzo rozpoznawalny. Powstały  nowe cykle malarskie, jak cykl obrazów: o tematyce sportowej, inspirowane ruchem olimpijskim oraz obrazy o tematyce historycznej i mitologicznej.

 

Czy przygląda się Pan twórczości reprezentantów młodego pokolenia polskich malarzy i grafików? Jakie są Pana refleksje na ten temat?

Śledzę uważnie twórczość młodego pokolenia, zarówno na wystawach jak i w internecie, czy też na aukcjach „młodej sztuki”. Młodość ma swoje prawa – to zrozumiałe, ale w twórczości liczą się cele ponadczasowe. Wśród tak ogromnej rzeszy młodych talentów, na pewno kryją przyszli mistrzowie malarstwa. To jednak czas pokaże którzy z nich w przyszłości odniosą sukces. Perfomance, instalacje, video-art, nie znajdują się obecnie w moim kręgu zainteresowań, jednak wolność artysty pozwala na dobór środków artystycznych  w sposób niczym  nie ograniczony.

 

Czego życzyć artyście, który ma za sobą półwiecze pracy twórczej?

Trzeba życzyć przede wszystkim dobrego zdrowia, bo od tego zależy kondycja. Trzeba życzyć, by pasja twórcza trwała jak najdłużej, by jeszcze przez kilka dekad mogły powstawać nowe, dobre obrazy.