Eugeniusz Gerlach

Eugeniusz Gerlach urodził się w roku 1941 w Bieniawie. W latach 1955-1960 uczęszczał do Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych we Wrocławiu. W latach 1960-1966 studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na Wydziale Malarstwa i Grafiki. Malarstwo sztalugowe i architektoniczne studiował w pracowni prof. Wacława Taranczewskiego, natomiast grafikę warsztatową u prof. Mieczysława Wejmana. Dyplom z wyróżnieniem uzyskał w 1966 roku. Promotorami jego pracy dyplomowej byli m.in. Wacław Taranczewski, Czesław Rzepiński, Jonasz Stern i Hanna Rudzka-Cybisowa. Mieszka i pracuje w Krakowie.

Od roku 1966 jest członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków. W swoim dorobku ma ponad 70 wystaw indywidualnych i udział w ok. 80 wystawach zbiorowych, na których zdobywał nagrody i wyróżnienia. Dwukrotnie otrzymuje Stypendium Ministra Kultury i Sztuki.

Obrazy autorstwa Eugeniusza Gerlacha znajdują się w wielu muzeach i instytucjach, a także w zbiorach prywatnych w kraju i za granicą (m.in. w Kanadzie, USA, Francji, Niemczech, Szwecji, Austrii, RPA i Japonii).

 

 

————————————————————————————————————————————————————————————- 

TEKSTY O TWÓRCZOŚCI EUGENIUSZA GERLACHA:

————————————————————————————————————————————————————————————- 

     

POMIĘDZY LINIĄ a KOLOREM

Malarstwo Eugeniusza Gerlacha zanurzone jest głęboko w poszukiwaniach artystycznych europejskiej i polskiej awangardy z pierwszych dekad XX wieku, stanowi własną, w pełni autonomiczną, oryginalną wypowiedź artysty współczesnego, zaskakująco prawdziwą. Mamy do czynienia z dobitnym potwierdzeniem, że sztuka to obszar, w którym klasyczne operowanie tabliczką mnożenia nie musi przynosić wyników do jakich jesteśmy przyzwyczajeni, terenem gdzie paradoks jest piękny i interesujący.

„Na płótnach Eugeniusza Gerlacha prowadzone jest jakaś gra, intryga wyższej, artystycznej kategorii. Na pewno chodzi o porządkujące zdyscyplinowanie obrazu, tak, aby motyw był klarowny i jednocześnie by był raczej czysto plastyczną rozgrywką na temat człowieka i natury” – napisał niedawno Stanisław Tabisz. Wie co pisze, wszak sam jest malarzem. A my, publiczność sal wystawowych, gdy przyjrzymy się bliżej obrazom Gerlacha, gdy poobcujemy z nimi dłużej niż przez chwilę, odnajdziemy w nich (także w tych, które zbliżyły się do abstrakcji tak dalece, że stanęły na jej progu) w zasadzie wszystkie klasyczne tematy malarskie: pejzaż, martwą naturę, akt, portret, szerokie spektrum tzw. scen rodzajowych. Jedne „na wierzchu”, inne ukryte w materii obrazu, a wszystkie – bez względu na to – jak zostały potraktowane – zdają się być przede wszystkim pretekstem do kreowania dyskursu pomiędzy malarskimi wartościami, środkami, celami.

Linia i kolor – podstawowe środki malarskie – bywają u Gerlacha podnoszone do rangi tytułu wystawy, co może oznaczać, że artysta podrzuca nam trop, że chce zwrócić uwagę na rolę, jaką pełnią w jego obrazach. A jest to rola szczególna.

Picasso powiedział, że „tylko linia nie jest naśladownictwem”. Eugeniusz Gerlach, mądrzejszy o doświadczenia kubistów, konstruktywistów, o cały wiek XX przefiltrowany przez własną osobowość, wie co można zrobić z linią w obrazie, jak operować nią, by podkreślić konstrukcję formy, jak rytmizować i dynamizować. No i jak zespolić ją równoprawnie z kolorem. W tę wiedzę wyposażyła go krakowska Akademia; uczeń Wacława Taranczewskiego wiedział jak równolegle działać linią i płaszczyzną barwną już wówczas gdy malował obrazy na dyplom. A potem były własne doświadczenia, przemyślenia, działania: pół wieku mniej więcej. Można powiedzieć, że Eugeniusz Gerlach jest cierpliwym, skutecznym trenerem linii i magiem koloru.

Linia i kolor osiągają wyjątkowe współbrzmienie w obrazach Gerlacha określanych jako witrażowe, uznawanych za najbardziej „Gerlachowe” i stanowiących znaczną (nie tylko ilościowo) część dorobku artysty. Budowane wyrazistymi liniami konturowymi i cieńszymi, delikatnie spinającymi obraz , czasem tworzącymi kotary, czy przesłony przesuwające namalowane przedmioty w głąb obrazu, z płaszczyznami koloru opisującego przedmiot mają jeszcze jeden ważny akcent malarski: światło. Światło, często dyskretne, starannie rozkładane podkreśla charakter obrazu i zaprasza do wycieczek wyobraźni. Uwodzi nawet wytrawnych krytyków tak dalece, że pozwalają sobie na emocjonalność uwag i opinii. Można – udając się w trop za nimi – przyjąć, że w Sali wystawowej stoimy przed witrażami, które patrzą na nas. Ale dopuszczalne i uprawnione jest także inne zobaczenie obrazu, ba, nawet najdosłowniej odwrotne. To my stoimy przed witrażem i przez wypełnione kolorem kwatery wyglądamy na świat ograniczany, dzielony, rozczłonkowywany bujną geometrią linii. Podejmujemy trud scalania autonomicznych elementów żyjących własnym życiem, albo zadawalamy się rejestrowaniem ich istnienia. Aż do chwili gdy dotrze do nas szczególna podstępność malarstwa. Bo najbardziej witrażowe obrazy są tymi, które nie pozwolą przenieść się na szkło bez istotnych strat malarskich. Są nieprzekładalne, podobnie, podobnie zresztą jak prace z wcześniejszego o parę lat cyklu „Kompozycji kilimowych”; najbieglejsza tkaczka dostałaby ciężkiej nerwicy i trwałej niechęci do krosna próbując przenieść w sploty wełny te rytmiczne kompozycje abstrakcyjne. Bo Eugeniusza Gerlacha nie interesuje szkło, ani wełna. Przynajmniej – nie tym razem. On maluje obrazy wiodąc nas szlakami malarskiej iluzji. Tworzy malarstwo wyrafinowane o niezwykle czystej, precyzyjnej konstrukcji. Niech nas nie zwiedzie pozorna plątanina linii; one są pod kontrolą, maszerują karnie jak żołnierze z kompanii honorowej, tylko z daleko większym przydziałem fantazji.

Kiedyś, lat temu czterdzieści i kilka, Gerlach miał swoją pierwszą w Krakowie wystawę indywidualną. Podczas wernisażu w galerii dziennikarz zapytał artystę co chciałby robić w bliższej i dalszej przyszłości. – Chciałbym namalować dużo dobrych obrazów – powiedział młody malarz. Nie wiadomo już czy była to noc spadających gwiazd, ale życzenie spełniło się. Ma w dorobku dużo rzeczywiście dobrych obrazów, a przed sobą następne. Dobre, bo przecież innych nie warto malować.

Jolanta Antecka, Kraków 2015

————————————————————————————————————————————————————————————-  

 

LINIA i KOLOR

Malarstwo Eugeniusza Gerlacha

 

Eugeniusz Gerlach związany jest od czasu swoich studiów, które ukończył dyplomem w 1966 roku w Akademii Sztuk Pięknych, z Krakowem. Związek z tym szczególnym dla polskiego malarstwa miastem nie sprowadza się rzecz jasna wyłącznie do zamieszkania w jego obszarze, ale ugruntowany jest nade wszystko w wielkiej malarskiej tradycji wytworzonej przez krakowskich artystów na przestrzeni ostatnich stuleci. Eugeniusz Gerlach poznawał ją i artystycznie przyswajał podczas swoich studiów w tamtejszej akademii w pracowni prof. Wacława Taranczewskiego, wybitnego reprezentanta polskiego koloryzmu, członka ugrupowania Pryzmat utworzonego w 1930 roku w artystycznym środowisku Feliksa Kowarskiego, współzałożyciela innej jeszcze kolorystycznej formacji: Cechu Artystów Plastyków „Jednoróg”.
Podobnie jak dla krakowskich malarzy zgrupowanych w Cechu Artystów Plastyków „Jednoróg”, Zrzeszeniu Artystów Plastyków „Zwornik” oraz kapistów, problematyka wyrazowej funkcji barwy stała się podłożem twórczych poszukiwań Eugeniusza Gerlacha, choć – analogicznie do twórczości swojego akademickiego mistrza Wacława Taranczewskiego i w stylistycznym związku z artystycznymi poszukiwaniami krakowskich formistów, zwłaszcza zaś Leona Chwistka – w zasadniczym zespoleniu z problematyką konstrukcji. Wyrazowa relacja między tymi dwoma aspektami malarskiego języka stanowiła dotąd i stanowi nadal zasadniczą płaszczyznę poszukiwań artystycznych malarza, a stopień zależności między nimi opisuje zaś jego poszczególne dzieła. Jak bowiem wykazuje już choćby wstępna analiza poszczególnych malarskich prac wykonanych przez Eugeniusza Gerlacha w ciągu jednego roku, różnią się one językiem wyrazowym, zasadniczo oscylującym między figuratywizmem a abstrakcjonizmem, zawsze jednak cechują się wykorzystaniem ekspresjonistycznej narracji.
Podstawowe środki malarskie: linia i barwa, zyskują w malarskich realizacjach krakowskiego artysty znaczną autonomię, nawet wówczas, kiedy określają kształty mające swoje desygnaty w realności. Malując postać ludzką, różnego rodzaju przedmioty czy pejzaż Gerlach nadaje im status jedynie pretekstu do tworzenia linearno-chromatycznych konstrukcji, one są bowiem zasadniczym tematem jego malarstwa – niekiedy wyłącznym. Ze względu na koncentrację swojej uwagi na kwestiach czysto formalnych malarz bardzo często realizuje prace całkowicie abstrakcyjne. (…) Bardzo liczną grupę w dorobku malarza stanowią prace, w których jeden element figuratywny jasno określający swój desygnat – zazwyczaj ludzka głowa – wieńczy swobodną strukturę abstrakcyjną, określoną w granicach wyznaczonych skojarzeniem z tym desygnatem.
Nierzadko pojawiały się w dorobku artysty prace, których charakter można określić w kategoriach malarstwa przedstawiającego o cechach formalistycznej stylizacji, odsyłającej do poszukiwań polskich malarzy okresu międzywojnia, formistów i przedstawicieli grupy „Rytm”. (…) Niektóre z tych prac – jak na przykład „Kleopatra” z 1994 roku, poprzez zastosowanie specyficznej struktury formalnej odsyłają do twórczości Gustava Klimta. Wiele z tego typu prac przepełnionych jest sentymentalizmem typowym dla dekoracyjnego malarstwa – jak choćby obraz „Zakochana skrzypaczka” z 2014 roku. Główną jednak cechą obrazów o tym charakterze jest zastosowanie retorycznej formalizacji, mającej swoje uzasadnienie jedynie w wybujałości estetycznej. Do tej malarskiej grupy prac Eugeniusza Gerlacha zaliczyć można obraz zatytułowany „Kwiaty w wazonie” z 2014 roku.
Reasumując należy podkreślić, iż malarstwo Eugeniusza Gerlacha uzyskuje artystyczną tożsamość w perspektywie przeobrażeń europejskiej sztuki pierwszej połowy dwudziestego wieku, zwłaszcza zaś w kontekście formalistycznych poszukiwań krakowskich środowisk awangardowych dwudziestolecia międzywojennego. Mimo tych afiliacji twórczość krakowskiego malarza pozostaje autonomiczna; wyróżnia się emocjonalnością ujęcia, co osadza ją we współczesnych tendencjach ekspresjonistycznych, a jednocześnie, ze względu na par excellence malarskie rozumienie dzieła sztuki przez Gerlacha, sytuuje w przestrzeni współczesnej sztuki nonkonformistycznej, dalekiej od modnego obecnie pseudoawangardyzmu i sztuki efemerycznej.

Janusz Janowski, Gdańsk 2014

————————————————————————————————————————————————————————————-               

 

INSPIRACJE MUZYCZNE EUGENIUSZA GERLACHA

Picasso i Menuhin. Piękno czy skandal?

 

            Czy wystawa „INSPIRACJE MUZYCZNE EUGENIUSZA GERLACHA” w Galerii Europejskiej Millenium Hall w Rzeszowie zaskoczy zwiedzających? Czy obrazy pokazane na wystawie będą szczegółowo oglądane i zapamiętane indywidualnie? Jaka będzie synergia obrazów dotyczących sfery muzycznej z ekspozycją współczesnego malarstwa polskiego?

Eugeniusz Gerlach, kompozycjami tradycyjnymi i obrazami milczącymi zainspirował refleksje dotyczącą relacji muzyki[1] wobec obrazu[2] i malarstwa oraz zróżnicował skale tego podziału. Dominować powinien zachwyt. Pojawią się również ostre spory, krytyki i zdziwienia. Dla wystawy indywidualnej taka reakcja to impuls, niczym multiwitamina. Sztuka staje się w Rzeszowie najważniejszym wydarzeniem artystycznym, towarzyskim i obyczajowym. Obrazy Gerlacha pochodzą z dojrzałego i najciekawszego okresu przełomu XX i XXI wieku. W dojrzałych, wyrazistych, wyrafinowanych i wieloznacznych formach malarskich można odczytać wolę okazania niezwykłego szacunku. Hommage, dla wielkich artystów XX wieku Yehudi Menuhina (1916-1993) i Pabla Picasso.

Picasso i Menuhin spotykali się w Ameryce i Francji kilka razy. Ich reakcje i komentarze na rzecz sztuki często zdumiewały bezpośredniością. Picasso twierdził, że wybitnym dziełem malarskim jest tylko to, co leczy ból zębów[3]. Menuhin, natomiast, obok bardzo precyzyjnych i wyczerpujących prób muzycznych, regularnie uprawiał jogę przed każdym koncertem, w którym był solistą lub dyrygentem. Doświadczała tego również Sinfonia Varsovia[4], którą Menuhin współtworzył, doskonalił i dyrygował w latach 1984-1999. W tym kontekście kolekcja Motywów muzycznych w malarstwie pokazana w Rzeszowie, zatrzyma zwiedzających na dodatkowe kwadranse zadumy przed obrazami. Kunszt obrazów i ekspresja artystyczna rozpoznawana w motywach muzycznych w malarstwie stają się wyrazistą i wyrafinowaną formą Gerlacha i przypomnieniem osiągnięć Picassa i Menuhina.

Obrazy wybrane na wystawę rywalizują jawnie i indywidualnie na przewagi, sławy, wielkości i wartości. Katalogi do indywidualnych wystaw obrazów Eugeniusza Gerlacha koncentrują się na ukazaniu sfery wrażliwej wypełnionej harmonią, pięknem i dobrem[5]. W pokazanej kolekcji dominują instrumenty smyczkowe. Skrzypce i wiolonczele. Intrygują cztery obrazy z ”Meksykańskimi skrzypkami” i pięć obrazów z wizerunkami „Wiolonczelistek” malowanych od 1977 do 2002. Obrazy na wystawie mają szczególny czar. Stają się natychmiast bliskimi, podziwianymi i intrygującymi. Gerlach, w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie posiadł trudną sztukę malowania aktów. To doświadczenie rozwijał i doskonalił. Wprowadził do muzyki poważnej również nagość, wrażliwość i cielesność?

Czy muzyczne akty instrumentalistek będą rozszyfrowane i identyfikowane? Czy wystawę wzbogacą obrazy o intrygujących tytułach? „Naga skrzypaczka”, „Naga pianistka” i „Naga baletnica”. Eugeniusz Gerlach wykazał przy tych obrazach swój wielki kunszt. Nie namalował nagich instrumentalistek i baletnicy, tak jak to zapowiada tytuł pracy. Posłużył się wyobraźnią. Nagość, jako tytuł i jako obraz są odległe od cielesności i erotyki. Nagość wyimaginowanej baletnicy może być postrzegana, jako stały, nowoczesny i doskonały witraż, z 2006 roku. Odnajduję w nich szczegóły formy, które budzą zachwyt delikatnością. Gdy przyglądam się „Meksykańskiemu skrzypkowi” malowanemu w 2005 roku, to na formacie 150 cm x 150 cm, spodziewałem się zobaczyć instrumentalistę. Moje zmysły prowadzą do innych skojarzeń. „Meksykański skrzypek” to również piękny tytuł dla meksykańskiego dywanu z wełny i jedwabiu. „Wiolonczelistka” z 2002 (102 cm x 79,5 cm) to zjawiskowo doskonały piękny i stosowny projekt horyzontu dla najważniejszej w mieście Sali koncertowej, w której wykonywana jest muzyka i filmowa, teatralna. Ten obraz, w formie powiększonej inspiruje do prawykonań muzycznych dzieł smyczkowych. Solistów, kwartetów, kameralistów a nawet wielkich orkiestr z solową muzyką wiolonczelistów. Patrząc na „Gitarzystę” z 2000 roku malowanego na płótnie (63 cm x 84 cm) odkrywam zaskakująco doskonałą i nowoczesną ikonę inspirowaną obrządkami religii Wschodu.

W malarstwie Eugeniusza Gerlacha wciąż odkrywam intrygujący kunszt kompozycji estetycznych, który przypomina witraże. Witraże nowe, wpatrzone nie w promienie słoneczne, ale każdego z nas, który zatrzymuje się, aby patrzeć na Gerlachowe malarstwo. Zrozumiałe i unikalne. Rzadkie, ale dzięki wystawom, starannym albumom i katalogom dostępne. Wyraziste obrazy z unikalną konstrukcją i precyzyjnie położonym kolorem czynią Eugeniusza Gerlacha pierwszym w Polsce konstruktywistą, kolorystą i witrażystą. Wartością szczególną obrazów Gerlacha są wszystkie konstrukcje rysunkowe tworzone w czasie słuchania muzyki klasycznej z płyt analogowych. Płyty te, w pracowni Mistrza Eugeniusza należą już do rzadkich, ale muzyka, której słucha z tych płyt jest doskonale przyswojona, utrwalona i mistrzowsko zobrazowana. Jak muzyka wpływa na malarstwo pokazuje wystawa w Rzeszowie.

dr Władysław Serwatowski, Warszawa 2013

 


[1] „Moje doznania wzrokowe i słuchowe nasycone były elementami muzycznymi… w domu były rozmaite instrumenty, gitara, skrzypce, pianino, fisharmonia, cymbały i mandolina”… powiedział w rozmowie z Czesławem Czaplińskim, za: Eugeniusz Gerlach, Malarstwo 1959-2009, Warszawa 2010, s. 19.

[2] W 1985 Krzysztof Penderecki debiutował w Warszawie, jako grafik, wydając jedną stronę partytury Kosmogonii, jako dyptyk.

[3] Za: Yehudi Menuhin – Unfinished Journey, Alfred A. Knopf, New York, 1977, s. 39

[4] W. Serwatowski – Yehudi Menuhin, wspomnienie, Gazeta Wyborcza, Kraków, 5.4.2004

[5] Por. Gerlach Eugeniusz, Malarstwo 1959-2009; tekst Czesław Czapliński; Warszawa 2010.

 

————————————————————————————————————————————————————————————-

 

CZTERY OBLICZA TWÓRCZOŚCI

Witraże w pinakotece Gerlacha

 

                Co łączy malarstwo ze sportem? Cel. Utrwalenie wysokiej formy prowadzącej do laurów i sławy. Forma artystyczna decyduje o wartości dzieła, o nagrodach i poziomie kolekcji. Tytuły rodzą zainteresowanie obrazami a forma rozstrzyga o zachwycie wobec dzieła. Gerlach przedstawia w obrazach wiele dyscyplin: Balet piłkarski, Piłkarzy, Tryptyk piłkarski, Walka o piłkę, Bokserów, Koszykarzy, Orła z Wisły, Sztangistę, Tenisistę i Zapaśników. Sport w malarstwie Gerlacha jest wizytówką polskiej sztuki. Jego kolekcję powinni znać goście Igrzysk Olimpijskich w Soczi’2014, w Rio de Janeiro’2016, w Pyeongchang’2018.

Prestiż Artysty to jego obrazy, wystawy, publikacje, fotografie i teksty krytyczne. Syntezę 50 lat twórczości i oblicze Gerlacha głosi skrót WWWW: Wyobraźnia – Wiedza – Wytrwałość – Wykonanie sławiąc sfery wyjątkowej wrażliwości, niezbędne dla uformowania każdego obrazu. Tkwią one głęboko, pozwalając na indywidualną interpretację pomysłu. Gerlach – artysta dojrzały, wrażliwy i wymagający jest kuratorem własnych zbiorów i wystaw, które jakością, różnorodnością, skalą i zasobami wskazują na charakter pierwszej w Polsce pinakoteki autorskiej. Instytucji otwartej w Krakowie, której dynamicznym komisarzem jest syn Eugeniusza – Stanisław.

Czym zachwyca pinakoteka Gerlacha? Malarstwem Artysty, na czterech odmiennych i starannie dobieranych podobraziach. Gerlach używa płótna matowe, gęste i wodoodporne; deski albo płyty drewnopodobne; gęstą i twardą tekturę odporną na wilgoć i specjalny gatunek kartonu. Artysta doświadczony, wrażliwy i wymagający unika ryzykownych eksperymentów estetycznych. Odrzucił malowanie na szkle, gipsie, metalu, kamieniu i tworzywach. Jego talent, wyobraźnia i doświadczenie artystyczne poszukują i doskonalą ekspresje malarską. Obrazy Gerlacha są dostępne publicznie na fotografiach, wystawach i reprodukowane w dokumentach życia społecznego. Malarstwo Gerlacha budzi ciekawość formą, stylem malowania i treścią. Oglądane pierwszy raz obrazy zapisują się trwale w pamięci oglądających. Sprawia to kreacyjnie namalowany temat, harmonijnie kontrastowany z naturalnym światłem.

Obrazy na wystawie są statyczne, ukończone i niezmienne. Autor zna klucz by widza zaskoczyć. Na obrazach widać wyraziste witraże, z kwaterami między liniami. Jest ołowiana siatka zamiast rysunkowo-malarskiej kompozycji na płótnie. Wewnętrzna dynamika barwnego obrazu staje się niezwykłym ornamentem. Przenosi myśl z galerii malarstwa do pałaców, ratuszy i świątyń.

Odnajduję u Gerlacha witrobrazy, zmieniające się w zależności od perspektywy patrzenia. Wiolonczelistka 84, Ewa w raju, Kompozycje osiowe, Balet 1992 to przykłady wybornej gry Artysty z publicznością. Obrazy niosą dwa znaczenia. Zgodne z intencjami i wskazaniami Mistrza Eugeniusza i interpretacją oglądających. Gra barw ujętych między liniami na obrazie sprawia wrażenie oglądania prac witrażowych z pęcherzykami powietrza. Obrazy abstrakcyjne i konstruktywistyczne Gerlacha przypominają wielkie witraże, które zmieniają się razem ze słonecznym światłem w rozmaitych porach dnia i roku.

Obraz Gerlacha Piłkarski balet, (2011) ma swobodne, zmienne i dynamiczne podziały wewnątrz kompozycji, stonowaną i wysmakowaną kolorystyką. Technika olejna pozwala by obraz stał się projektem witraża i założeń rozmieszczenia i nasycenia barw z dobranej palety.

Dawne i nowe obrazy Gerlacha elektryzują wrażliwość kolekcjonerów i młodej publiczności. Muzea i galerie pozyskują dzieła dla wartości estetycznych, kulturowych, obyczajowych, cywilizacyjnych i interpretacyjnych. Inwestorzy kolekcjonują obrazy dla radości patrzenia dzisiaj i uzyskania korzyści w przyszłości. Piękne i oryginalne malarstwo Gerlacha przynosi posiadaczom sztuki więcej satysfakcji niż papiery wartościowe na giełdzie. Witrażowe i abstrakcyjne obrazy Gerlacha są jak dubeltowe lokaty – dobre i piękne. Kolekcjonerzy gromadzą malarskie dzieła z sentymentu dla danej pracy i podnoszenia prestiżu społecznego mierzonego znakami artystycznymi w swoim otoczeniu.

Obrazy pokazane w Warszawie są charakterystyczne i klasyczne. Spełniają wymóg piękna – wzbudzającego upodobanie. Wystawy Gerlacha są dynamiczne i intymne. Odsłaniają tajemnicę, która intryguje i trafia do pamięci oglądającego. Malarstwo Gerlacha, obok wystaw, można poznać w pracowni w Krakowie, która ma klimat pinakoteki autorskiej, tajemniczej, dostępnej i gościnnej. Poznając Artystę odnotujmy, że imię nie jest skrótem marketingowym EUropy Geniusz, ale niezmiennym od urodzenia.

dr Władysław Serwatowski, Warszawa 2013

————————————————————————————————————————————————————————————-

 

EKSPRESJA – KOLOR – LINIA

 

Eugeniusz Gerlach należy do artystów, których twórczość zwykło się określać mianem „osobnej”. Świadomie pozostając obok aktualnych trendów, kontynuuje i rozwija on kierunek obrany na początku drogi artystycznej, oferując odbiorcy spójną wizję malarskiego świata.
Pierwsze lata plastycznych poszukiwań to okres fascynacji osiągnięciami kolorystów i postimpresjonizmu, poparte edukacją w Krakowskiej Akademii, przede wszystkim pod kierunkiem Wacława Taranczewskiego. Powstają portrety, martwe natury, pejzaże, pierwsze kompozycje na poły abstrakcyjne czerpiące z osiągnięć kubizmu i futuryzmu, czy później malarstwa informel. Z biegiem lat, stopniowo pojawiają się figury ludzkie zredukowane do sylwetek wpisanych w płaszczyzny ekspresyjnego, żywego koloru, rozgraniczane ostrym konturem łuków i linii; przedmioty określane polami barw obwiedzionymi czarnym konturem, czy obrazy nie mające prostych odniesień do widzialnej rzeczywistości, jak „kompozycje kilimowe”, będące układanką ściśle pokrywających płaszczyznę różnokolorowych kształtów. Źródłem inspiracji jest tu sama natura ze swoim bogactwem barw, ale też malarstwo jako takie – definiowanie płaszczyzny płótna w kategoriach kompozycji, koloru i rytmu.
Eugeniusz Gerlach nawiązuje dialog z największymi osiągnięciami sztuki początków XX wieku, testuje możliwości warsztatu, prowadzi rodzaj praktycznej teorii sztuki przy jednoczesnym zachowaniu ciężaru materii malarskiej, bo też formalne zagadnienia komponowania przestrzeni zdają się pełnić tutaj rolę pierwszoplanową. Przeszłość jest dla artysty stale aktualnym punktem odniesienia. Tematy i motywy pojawiające się wielokrotnie na przestrzeni kilkudziesięciu lat przedstawiane są w rozmaitych konfiguracjach kompozycyjnych i kolorystycznych, by w kolejnych odsłonach ukazywać bogactwo form i precyzję operowania środkami malarskimi.
Ciągłe doskonalenie dostępnych środków wyrazu doprowadziło do wypracowania świadomego i przez to rozpoznawalnego autorskiego stylu. Konsekwencja w budowaniu dorobku artystycznego przywodzi na myśl etos pracy niemal benedyktyńskiej, jednak zawsze pełnej twórczej energii i entuzjazmu. Potwierdzeniem tego zdają się być słowa samego artysty, gdy zapytany o plany na przyszłość mówi, że wciąż chciałby trzymać się reguły, wedle której: „Nie ma dnia bez postawienia choćby jednej kreski, choćby jednej plamy, choćby jednego śladu pędzla”. Tak jest od ponad pięćdziesięciu lat.

Małgorzata Devosges-Cuber, Głogówek 2013

————————————————————————————————————————————————————————————-

 

EUGENIUSZA GERLACHA INSPIRACJE OLIMPIJSKIE

 

W prezentowanej serii prac poświęconych tematyce sportowej Eugeniusz Gerlach ukazuje wszystkie najbardziej charakterystyczne rysy swojego malarstwa, eksponując zarazem jego najlepsze atuty. Wystawa obejmująca obrazy pochodzące z różnych okresów twórczości Artysty, przedstawia to, co w jego dorobku zdaje się niezmienne i co może być rozpoznane jako w pełni dojrzały i niepowtarzalny styl. Liczne nawiązania do koloryzmu oraz awangardy XX wieku, które dzięki odkrywczym przetworzeniom zyskują nowe aranżacje, sytuują malarstwo Gerlacha we wspaniałej tradycji sztuki europejskiej. Na obecnej wystawie znajdują się prace wykonane tradycyjną techniką olejną. Wiele spośród ich zasługuje na bliższy komentarz.

Motywy olimpijskie, sceny przedstawiające wysiłek sportowców występowały licznie sztuce starożytnej. Do naszych czasów zachowały się rzeźby, a na glinianych naczyniach znajdujemy uwiecznione sylwetki dawnych zawodników. Odrodzenie się ruchu olimpijskiego, jakie nastąpiło na przełomie wieków, wyrastało z nowego spojrzenia na naturę ludzką a ogólne przemiany filozoficznego poglądu na świat znajdowały swe odzwierciedlenie w sztuce. Sposób w jaki artyści ukazywali  człowieka zawsze był pochodną kosmicznej wizji uniwersum oraz  wyrażał charakter i zakres ludzkich możliwości poznawczych. Warto przypomnieć tu choćby Fernanda Legera i jego konstruktywizm czy taneczną lekkość postaci z obrazów Henri Matise’a. Malarstwo Eugeniusza Gerlacha zdaje się nawiązywać do formizmu Leona Chwistka, a dokonania awangardy francuskiej – prace Amédée Ozenfanta, także mogą nam ukazać kontekst dla jego interpretacji.

Nowoczesność, od której – jak się zdaje – nie ma już odwrotu, wymaga dyscypliny chłodnego dystansu ostrej świadomości wymagań syntetycznej formy. Porzucając dosłowność naśladowania i gubiąc ornament, sztuka dąży do tego, by posługiwać się skrótem i budować klarowną konstrukcję. Optymizm poznawczy, afirmacja życia lepiej wyrażają się w przejrzystych barwach, w klasycznej proporcji, niż poprzez nadmiar, zawiłość i wegetalną bujność. W malarstwie Eugeniusza Gerlacha zdaje się obecny duch lat dwudziestych minionego wieku. Odnajdujemy w nim echo formizmu Chwistka, pragnienie jasności – myśl, by odrzucić sceptycyzm oraz subiektywizm na rzecz radosnej pełni i racjonalnej pochwały zdolności człowieka. Zbyt łatwo i w istocie błędnie stawiano nieraz  awangardę tuż obok zrewoltowanego futuryzmu.

Autonomia koloru i linii, odejście od tradycyjnych zasad perspektywy sprawiają, że obraz rządzi się wewnętrzną logiką i winien być interpretowany tylko ze względu na swe własne założenia konstrukcyjne. Jego odniesienie do świata pozamalarskiego staje się, w pewnym sensie, drugorzędne. Teza Ozenfanta, zgodnie z którą obraz przestał być łącznikiem między naturą a widzem, lecz wpływa nań własnym, bezpośrednim oddziaływaniem znajduje swój wyraz także w twórczości Geralcha. Prace w których przewija się motyw  piłki nożnej mogą posłużyć jako tej tezy ilustracja.

Zagęszczone linie potęgują wrażenie ruchu, a pulsujące kręgi i zwielokrotnione kontury rąk i nóg nasilają dynamizm całej kompozycji. Żywa zieleń murawy poprzez witalną czerwień aż po chłód błękitu i bieli, spinają łuki narysowane czarną kreską. Ta przejrzystość niemal witrażowej konstrukcji uwydatnia lekkość i wdzięk ludzkich postaci. Radość triumfu, beztroska i święto zdają się przywoływać ducha antycznego agonu nie przez stylizację, (np. archaiczne rekwizyty) lecz u samego źródła, uchwytując ludyczny wymiar ludzkiej egzystencji. Widzimy Tryptyk, w którym pośród sportowców ukazuje się skrzydlata Nike. Jej sylwetka zbudowana z mocno zarysowanej sieci falujących linii  pulsuje subtelnym światłem. Jasne plamy pastelowych odcieni różu i błękitu, tworzą bogatą mozaikę, która wypełnia prześwity powietrza. Choć ukazane sceny pozbawione są głębi perspektywy – cielesność postaci, modelunek mięśni ukazują się  w natężeniu splotów zagęszczonej czerni. Gdzieniegdzie na zasadzie kontrapunktu w ten falisty obrys wkracza geometryczny kształt. Ostra witrażowa szybka ściszonej czerwieni, albo ciemny błękit tkwi niczym grot strzały lekki i bezbłędny.

Obraz ukazujący turystów na tle tatrzańskiego horyzontu przypomina motywy zbójnickie z grafik Skoczylasa. Sylwetki dwojga ludzi są tak skonstruowane, że ich strój wydaje się jakby góralski a kierunki wyrażające dynamizm postaci, nadają im rytm w takt skocznej melodii. Rozległa plama oranżu z naciekami ochry, łagodny łuk wzgórza kontrastuje z białym konturem oddalonych szczytów. Jest to jeden z nielicznych obrazów w prezentowanym cyklu, na którym pojawia się motyw pejzażu. Jednak wizja przyrody, obecna w obrazie Gerlacha daleka jest od romantycznego niepokoju. Sugeruje nam raczej tężyznę człowieka ugruntowaną w jego kondycji fizycznej, antyczny ład  i zaufanie do natury.

Kolejny obraz przedstawia zawodnika, który bierze rozmach podczas pchnięcia kulą.

Tę kompozycję tworzą wyraźnie zaznaczone masy, rozpięte na kierunkach trójkąta i łuku. Przetarte plamy o złamanych barwach ziemi  przechodzą w partie ochry, jaśnieją ku górze, zaś dołem u podstawy zatapiają się w głęboki błękit. Wysiłek zawodnika zdaje się  narastać, a efekt kontrapunktu rozegrany jest pomiędzy spiętrzeniem  masy  rosłych ramion, a niemal taneczną lekkością smuklej partii nóg. Przypomina się wczesny Picasso i jego postać filigranowej tancerki w błękitach, skontrastowana ze zwalistą sylwetką cyrkowego atlety.

Tenisista jest prawie monochromatyczny a linie kreślone pewnym pociągnięciem pędzla układają się w poziomych kierunkach, jak gdyby naśladując wymachy rakietą.

Choć niektóre z prezentowanych kompozycji zdają się przypominać twórczość Picassa czy Braque’a, żadne porównanie nie umniejsza oryginalności malarstwa Eugeniusza Gerlacha. Wspomniane podobieństwa są powierzchowne a tam gdzie rzeczywiście mogą się narzucać, wydają się erudycyjnie zamierzone niczym intertekstualne gry znane we współczesnej literaturze. Artysta operując wszechstronnym warsztatem tworzy rekapitulację czy swoistą summę zaś deja vu jakiego doświadczamy patrząc na jego prace, powiększa tylko naszą satysfakcję poznawczą. Poza tym, w malarstwie Eugeniusza Gerlacha geometryzacja, rozbicie przedmiotu służą zupełnie innemu celowi, niż miało to miejsce u twórców kubizmu. Relatywizm poznawczy – tak istotny dla założeń artystycznych Picassa – w malarstwie Gerlacha zdaje się kwestią co najwyżej  drugorzędną. Głęboki sens kubizmu można upatrywać w niechęci do świata – platonizującej redukcji tego, co widzialne na rzecz minimum, jakie daje matematyczny model. U Gerlacha olśniewa wielość,  zachłyśniecie  się światem, pochwała człowieka w jego cielesności. Bliskie jest mu chyba także, (duchem z awangardy) przekonanie, że malarstwo winno przestrzegać własnych ograniczeń, to znaczy nie próbować wykraczać poza język, którym operuje. Poszukiwanie hipotetycznych wymiarów, które dane mogą być tylko teoretycznie w bardzo zawiłych teoriach, jest obce sztukom wizualnym. To, co realne, a czego nie widać, nie może być malarskie. Dlatego u Gerlacha kolor jest na pierwszym planie.

Na kilku płótnach powraca motyw piłki nożnej. Przed nami obraz zbudowany z drobnych „płytek” cynobru przechodzącego w oranż, z jasnych partii bieli, którym przeciwstawia się szmaragdowa zieleń. Żółcienie i fiolety wplecione gdzieniegdzie w misterną układankę, anonsują inną opozycję kolorów, zarazem ocieplają całość kompozycji. Kierunki podkreśla usiatkowana struktura ciemnych żyłek – linii, które rozgraniczając różnobarwne pola, tworzą zgeometryzowany splot zbudowany delikatną kreską. Z niego wyłania się rozigrany rysunek postaci, a  dynamizm kompozycji uwydatnia ożywiony kolor. Przypomina się Roberto Matta Echaurren jego Wiedza świadomość i cierpliwość szklarza.

Gdzie indziej widzimy grupę grających w koszykówkę.  Obraz utrzymany jest w ciepłej tonacji oranżu splecionego z różem. Lekki błękit, który buduje partie cienia, przechodzi rytmicznie w zagęszczony fiolet. Czarne, zachodzące na siebie melodyjnie łuki dają przedłużenia kierunków wyciągniętych ramion. Krąg walczących o piłkę przenika w  promienisty rozbłysk w miejscu, z którego wznoszą się sylwetki graczy. Kuliste elementy głów mogą budzić wspomnienie kompozycji Amédée Ozenfanta czy Leona Chwistka.

W większości swych prac Artysta stara się uchwycić moment kulminacji, bo wyczyny sportowców rozgrywają się w rozbłysku chwili. Bohaterowie ukazanych scen zdają się wyłączeni z reszty uniwersum, skoncentrowani na swoim wysiłku. Poeci pisali o greckich atletach, których sylwetki zachowały się do naszych czasów utrwalone w rzeźbie czy w resztkach ceramiki. Achilles, który po tylu wiekach nie dogania  żółwia i tkwi zatrzymany na zawsze w glinianej skorupie. Czy to samo ktoś powie kiedyś o Łuczniczce z obrazu Eugeniusza Gerlacha…?

Należy przypuszczać, że obecna wystawa spotka się z uznaniem oraz że wpisze się w nastrój aktualnych wydarzeń sportowych.

Paweł Nowicki, Gorlice  2012

————————————————————————————————————————————————————————————-

MEANDRY SPLĄTANYCH LINII

O malarstwie Eugeniusza Gerlacha

 

Jest chyba po trosze tak, że sztuka minionych epok wyznacza nam terytoria na przyszłość i że niestety nie do końca jesteśmy wolni. Trudno oderwać się od historycznych osiągnięć wielkich artystów, malarzy, trudno też coś dodać od siebie, kiedy wszystko już zostało stworzone. Ten sposób zachowawczego i roztropnego myślenia stawia nas w szeregu ludzi pogodzonych z losem, jednakże życie niesie ze sobą zaskakujące niespodzianki. Czas, podarowany nam przez Stwórcę, prowokuje odwagę powiedzenia czegoś własnym głosem,
a własnym głosem – to znaczy jakimś odrębnym sposobem, rodzącym się z chronicznie odczuwanej i uprawianej samotności. Wrażliwość nie jest cechą wygodną i  wyzwoloną. Ona częstokroć bywa naszym przekleństwem, chociaż stanowi o naszej niepowtarzalności. Kto ją obroni, uniesie i odważnie zarazi twórczym wysiłkiem, ten wychyli się ponad masową przeciętność ludzi ukrytych w pozornie bezpiecznym stadzie.

Obrazy Eugeniusza Gerlacha nasuwają skojarzenia ze znanymi i wyraziście odkrywczymi, awangardowymi zjawiskami malarstwa XX wieku. Artysta dał się
uwieść zniewalającemu językowi współczesności, który, trzeba przyznać, z dzisiejszej perspektywy jest już wyraźnie określony i zdefiniowany. Gdzie jest zatem odkrywcza wolność i przestrzeń nieprzewidywalnych penetracji? Gdzie głos artysty wydobywający się z tłumu? Czy na bazie doświadczeń formistów i futurystów, a nawet konstruktywistów, można jeszcze uprawiać swoją prywatną, na wskroś osobistą sztukę? Wydaje się jednak, że tak… Eugeniusz Gerlach, malując obrazy staje się sukcesorem i kontynuatorem tradycyjnych nurtów sztuki XX wieku eksponujących formę, kształt, zwielokrotniających i trzymających w ryzach silną ekspresję czystego koloru apodyktyczną dynamiką linii.  Wiek XX przecież skończył się niedawno, 11 lat temu, i zaczyn zaszczepiony w kulturowy krwioobieg ma swoje, jak się okazuje, dalekosiężne konsekwencje.

Na płótnach Eugeniusza Gerlacha prowadzona jest jakaś gra, intryga wyższej, artystycznej kategorii. Na pewno chodzi o porządkujące zdyscyplinowanie obrazu, tak, aby motyw był klarowny i jednocześnie by był raczej czysto plastyczną rozgrywką na temat człowieka i natury. Słowo „sztuka” jest bliskoznaczne ze słowem „sztuczny”. Jeden
z krakowskich, bardzo znanych i ekspresyjnych malarzy powtarza wciąż, że sztuka jest sztuczna, że to świat wymyślony, wykreowany przez człowieka, wobec tego trudno posądzać sztukę o rozwiązywanie jakiś poważnych i doniosłych czy wręcz ostatecznych spraw. Inny krakowski malarz, z kręgu idealistycznej i objawionej wizji świata, podkreśla wciąż, że sztuka powinna zajmować się jedynie „formami ostatecznymi” w kontekście kresu życia i jego metafizycznej odmiany. Są również ugruntowani w swoich przekonaniach artyści, preferujący ślepą energię jako siłę sprawczą do kreowania i tworzenia. Ta energia zamienia się wprawdzie w zdyscyplinowaną częściowo formę, ale dobrze jest, jeżeli jej obecność w dziele sztuki jest jak najbardziej odczuwalna i pierwotna.

Przyglądając się dorobkowi twórczemu Eugeniusza Gerlacha można zauważyć, że pozostał on wierny pierwszym, istotnym doświadczeniom i odkryciom jeszcze z okresu studiów na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Myślenie i operowanie linią oraz jednocześnie płaszczyzną barwy zaszczepił Gerlachowi z pewnością Wacław Taranczewski, jego akademicki nauczyciel. Oczywiście, uczeń Taranczewskiego bardziej skomplikował ten problem dając się uwieść meandrom poplątanych linii. Ten środek wyrazu – linia – jest dla Eugeniusza Gerlacha podstawowym elementem artystycznego rażenia. Obrazy mają być dynamiczne i żywe, ekspresyjne i zadziorne, a przy tym klarowne i skupiające uwagę na dźwięczności koloru. Artysta raz trzyma się natury, a raz od niej ucieka. Chce być wolny
i spontaniczny, a jednak pisze: „staram się tworzyć w ciszy i samotności, w dialogu z samym sobą”. Ten dialog, ta rozmowa – im bardziej jest intrygująca i nieprzewidywalna, tym lepiej
z pewnością dla odbiorcy i samego twórcy medytującego godzinami, dla dobra sprawy, wokół swoich płócien.

Jak mawiał wielki geniusz malarstwa, Pablo Picasso: „tylko linia nie jest naśladownictwem”. Może właśnie o ten intelektualny rodzaj siły sprawczej chodzi Eugeniuszowi Gerlachowi. I aby w jego samotności jako tako można było znosić uciążliwość i nieuchronne dramaty ludzkiej egzystencji, malarz stara się też być radosny i afirmatywny, promieniujący energetyczną muzyką ożywiających wszystko barw.

Stanisław Tabisz, Kraków 2011

————————————————————————————————————————————————————————————-

RYTM

Twórczość Eugeniusza Gerlacha

 

Jakże już rzadko zdarza się nam obcować z malarstwem wyrafinowanym formalnie, świadomym dawnej i niedawnej tradycji, malarstwem tradycję ową podporządkowującym własnej potrzebie i dykcji, które atuty owe objawiając niosłoby zarazem energiczną , rześką radość obcowania ze sztuką dynamiczną i niewykoncypowaną. EUGENIUSZ GERLACH należy do pokolenia twórców, którym los nie poskąpił zarówno dramatycznych wydarzeń historycznych jak i doznań duchowych najwyższej próby. Urodzony w czasie II wojny nieopodal Tarnopola /r. 1941/, po wojnie dzielił los tułaczy repatriantów zaliczając m.in. Paczków, Wrocław, by wreszcie zatrzymać się w Krakowie. Był początek lat 60 -tych i dla młodego malarza Wydział Malarstwa tamtejszej ASP musiał być miejscem wręcz wyśnionym. A propos snów : nie wątpię, że jawiły mu się w nich widoki i powidoki pejzaży, kościołów i cerkwi , tamten zapamiętany z najwcześniejszego dzieciństwa intensywny i zmysłowy świat. A rzeczywistość ówczesna, podobnie jak sam królewski gród , była szaro bura i ciasna. Gerlach mógł jednak przedłużyć, a właściwie spełnić swój sen /pamięć/ o urodzie i lśnieniu zjawisk. Trafia bowiem na mistrzów polskiego /krakowskiego !/ koloryzmu , przede wszystkim Wacława Taranczewskiego /w którego pracowni studiuje/, ale również Hannę Rudzką Cybisową, Czesława Rzepińskiego i Jonasza Sterna. Piszę o tym okresie, bo nie tylko okazał się klasycznym „darem losu” dla artysty, który mógł w jednym miejscu i czasie zetknąć się z największymi postaciami polskiej sztuki współczesnej , ale również dlatego, że jak sądzę po dziś dzień opromienia malarstwo Gerlacha silnym i rozpoznawalnym impulsem. Gerlach maluje w natchnieniu. Tworzenie obrazu jest dla niego na początku kontemplacją i maksymalnym skupieniem. To trochę jak cisza przed burzą, kiedy wsłuchuje się w pierwszą plamę, bada jej energię i „intencje”. Zastanawia w jakim kierunku chce wybuchnąć. A potem zaczyna się ten dziwny i na poły alchemiczny proces. Z jednej strony podążanie za intuicją, przeczuciem, za „nie wiem” /w sensie racjonalnie definiowanego sposobu i celu/, z drugiej zaś precyzyjne przemyślenia kolorystyczne, ścisłe zestawienia barw, konsekwentna dyscyplina paradoksalnie rozwibrowanych, „dowolnych” linii. W malarstwie Gerlacha ożywają właściwie wszystkie klasyczne motywy i tematy, akt, portret, martwa natura, sceny mitologiczne, instrumenty i tańce, wszystko jednak ujęte w natychmiast rozpoznawalną , „gerlachowską” formę.
Forma tych płócien w sposób jawny nawiązuje do abstrakcji. Kubistyczne inspiracje , ale także informel i konstrukcje ekspresjonistyczne są niejako „na wierzchu”. Co jednak sprawia, że patrząc nie mamy wątpliwości: to nie żadna kolejna woda po Braque’u, Picassie, Kandinskym, ale samoswoja i czysta jakość w sztuce ? Odpowiedź precyzyjna brzmiałaby najlepiej: ”jak zawsze tajemnica”. Można jednak, za cenę mocnego uogólnienia, dopowiedzieć : Gerlach połączył w swoim malarstwie /i to w sposób perfekcyjny/ żywioł i dyscyplinę.
Jego obrazy najczęściej wybiegają w kierunku abstrakcji, ale zatrzymują się na jej progu. Tutaj eksperymenty kompozycyjne ujęte zostają w szlachetną i harmonijną strukturę. To rytm linii i sprzymierzony z nim nieomal muzycznie dialog barw sprawiają, że wrażenie chaosu ustępuje miejsca ładowi i jakiejś zdumiewającej konieczności.
W świecie coraz częstszych artystycznych uzurpacji , quasi intelektualnych „podszewek” i prze-nudnych teorii malarstwo Eugeniusza Gerlacha orzeźwia swoją artystyczną energią i prawdą. Aż chciałoby się cytować Swena – Czachorowskiego: „tak pachnie jabłko jak malarz wzniósł plamę…”

Maciej M. Szczawiński, Katowice 2010

————————————————————————————————————————————————————————————-

OBRAZ JAKO PRETEKST DO BOGATEJ ROZGRYWKI KOLORYSTYCZNEJ

 

„Traktowanie obrazu jako pretekstu do bogatej rozgrywki kolorystycznej wiąze go z żywą tradycją koloryzmu,
który istnieje w sztuce polskiej, a zwłaszcza krakowskiej. Kolorozyzm i z temperamentu odpowiada Gerlachowi.
Jego wyczucie koloru, umiejętność budowania obrazu w różnych gamach barwnych „…” zawsze działa czysto i mocno – to biegłość techniczna główna zaleta jego sztuki. W swych obrazach Gerlach nigdy nie traci kontaktu z przedmiotem, pejzażem czy martwą naturą, które są zawsze jednoznaczne i czytelne. Wyczyszcza tylko i porządkuje formy, ujmuje je często grubym, czarnym konturem. Kontur ten odgrywa w jego kompozycjach rolę zasadniczą, decyduje o rytmicznejwspółzależności form, a jego przebieg nadaje często rytmiczną, dynamiczną wymowę tym obrazom.”

Maciej Gutowski, Warszawa 1968